Szła wolno i zmysłowo po czerwonym dywanie
Jej biodra kołysały się na boki w kuszącym tańcu
Miała na sobie długą czerwoną suknię, która odsłaniała jej plecy
Włosy w kolorze złotego brązu miała upięte w kok z opuszczonymi kilkoma kosmykami włosów
W dłoni trzymała krwistoczerwoną różę
Za nią unosił się zapach jej perfum
Wabiła swym ciałem
Szedł za nią
Wpatrzony w jej falujące biodra
Podziwiał nagość jej pleców
Marzył, aby swymi palcami móc dotykać jej aksamitnej skóry
Opuściła różę
Niby przypadkiem
Podszedł i podniósł ją
Zauroczony jej spojrzeniem podał jej kwiat
Ona delikatnie musnęła opuszkami palców jego skórę
Poczuł jak wzdłuż kręgosłupa przeszywa go prąd
Nigdy czegoś takiego nie zaznał
W kąciku jej czerwonych ust zabłysnął delikatny, nieśmiały
Niby niewinny uśmiech
Zatrzepotała swymi czarnymi rzęsami i spoglądała to przez chwilę swymi fiołkowymi oczami na niego
- Dziękuję - powiedziała delikatnie
Urzekła go swoim anielskim głosem
Ruszyła dalej
Prosto
Wzdłuż korytarza
Powoli stawiał krok za krokiem
Miękko, ale zdecydowanie stąpał po czerwonym dywanie
Szedł za nią
Był już blisko
Czuł jej bijące ciepło
Lekko odwróciła głowę na bok my móc kontem oka dostrzec jego
Kroczył za nią jak posłuszny pies
Uśmiechnęła się i wciąż szła
Ale wolniej
Dlaczego zwolniła ?
Pomyślał
Wysunął dłoń by móc złapać jej rękę
Przywarł ją do ściany
Chłonął jej zapach
Delikatnie musnął jej pełne usta
Poczuła jego dłoń na swojej dłoni
Obrócił ją twarzą do siebie
Przywarł do ściany
Zagryzła wargi w niewinnym geście
Chłonął jej zapach
Poczuła jego miękkie wargi na swych zdradzieckich ustach
Zachichotała
Wyrwała się z jego uścisku i teraz biegła przed siebie
Po czerwonym dywanie
Pochodnie dumnie jarzyły się złocistym ogniem
Jej biodra kołysały się na boki w kuszącym tańcu
Wabiła go swoim ciałem
Dotknął palcami swych warg
Wciąż czuł jej słodki smak
Znów mu uciekła
Znów kazała mu się gonić
Więc nieświadomie niczego kroczył za nią jak posłuszny pies
Wciąż słyszał jej cudowny śmiech, który unosił się po korytarzu
Koniec korytarza
Jej nie ma
Zniknęła
Na dywanie leżała róża
Pod drzwiami
Czekała na niego w środku
Spragniona i rozpalona
Niezaspokojona i głodna
Otworzył drzwi i powoli wtargnął do środka
Było ciemno
W pokoju unosił się jej zapach
Czuł na sobie jej spojrzenie
Jej badawczy wzrok
Podeszła do niego
Stała za nim
Zmysłami czuła jego gorącą krew
Pulsującą w żyłach
Oddychał głęboko
Powoli odwrócił się w jej stronę
Jej fiołkowe oczy błyszczały w mroku
Rzucały iskrami
Oblizała zmysłowo swoje czerwone usta
Ujęła w swoje dłonie jego twarz
Wargami zapieczętowała namiętny pocałunek
Czuł jak delikatnie wsuwa swój język w poszukiwaniu jego
Swoimi dłońmi powędrował ku jej pośladkom
Były jędrne i przyjemne w dotyku
Ugniatał je i masował na przemian
Pomrukiwała mu rozkosznie
Wirowało mu w głowie
Nie mógł uwierzyć, ze trzyma ją w ramionach
Dotyka
Całuje
Oderwała się od niego
Pchnęła go w kierunku łóżka
Nie protestował
Jak wierny pies poleciał na nie
Rozpięła zamek w sukience
Opuściła jedno ramiączko
Potem drugie
Pozwoliła by sukienka opadła na ziemię
Pozostawiając ją zupełnie nagą
Poczuł jak krew pulsuje mu szybciej
Stała tak przed nim
Naga
Blask ulicznej latarni oświetlał jej ciało
Wolnym krokiem weszła na łóżko
Wpiła się w jego usta
Jego dłonie dumnie błądziły po jej rozpalonym ciele
Rozdarła jego koszulę
Nie będzie on jej już potrzebował
Zdecydowanie
Ujął w swoje dłonie jej falujące piersi
Masował je
Czuł ich sprężystość
Rozpięła jego spodnie
Ześliznęła się z łóżka i pozbyła się ich
Jego członek dumnie zakołysał się na wolności
Oblizała zmysłowo wargi
Ponownie weszła na łóżko
Na niego
Usiadła wygodnie na jego męskości
Drażniła go kręcąc biodrami w tanecznym rytmie
Doprowadzała go na skraj rozkoszy
Zacisnął mocno dłonie na jej biodrach
W skroniach czuł jak mu pulsuje
Mógłby powiedzieć, że kocha się z demonem
W wcale by się tak bardzo nie pomylił
Ujeżdżała go dziko
Bez zahamowań
W szaleństwie
W obłędzie
W głodzie
Jęczała
Drżała
On zaciskał swoje dłonie na jej piersiach
A ona na jego torsie
Nachyliła się nad nim
Ostatni raz pocałowała go w usta
Ostatni raz poczuł smak jej zdradzieckich ust
Powędrowała ku jego kuszącej szyi
Wgryzła się w nią
Poczuła słodki smak krwi
Była gorąca
A ona zaspokojona
Uniosła się
Oblizała zmysłowo swoje wargi
Zeszła z łóżka
Ubrała swoją sukienkę
Wyszła z pokoju
Zamykając za sobą drzwi
Leżał na łóżku
Martwy
Jedną rzecz mu zostawiła
Krwistoczerwoną różę
Szła wolno i zmysłowo po czerwonym dywanie
Jej biodra kołysały się na boki w kuszącym tańcu
Za nią unosił się zapach jej perfum
Wabiła swoim ciałem
Szedł za nią
Wpatrzony w jej falujące biodra
Podziwiał nagość jej pleców
Nieświadomy niczego
Jak wierny pies
W blasku czerwieni